Bardzo ładna, średnio wymagająca wędrówka, według oznaczeń na mapach 3 i 1/2 godziny. Dla zwykłego śmiertelnika - 4 lub więcej godzin. Początek: Podlesok, Hrabušice, dalej szlakiem niebieskim na Hrdlo hornádu, Letanovský Mlyn. Z powrotem na żółty znak.
Trasa samochodem
prowadzi z Vrbova w kierunku Vlková i Spišský Štvrtok. Tam w Spišským Štvrtku trzeba skręcić w prawo. Następna wieś to północna brama Słowackiego Raju - Hrabušice. Tam za pomocą strzałek można kierować się w stronę Podlesoka.
Znajdziesz parking. Opłata w lecie 2012 była od osoby. samochód 2 €, 1,5 € płacisz za osobę dorosłą. Opłata jest logiczna - za utrzymanie chodników, stopni i drabin, których na tych trasach jest pod dostatkiem.
Od strąków podążaliśmy za niebieskim znakiem - kierunek - Hrdlo Hornádu. Zaraz na początku ładny widok na most, a za nim pierwsze konstrukcje nad Hornadem, po których rozpoczęliśmy naszą wycieczkę.
Podróż trwała cały czas wzdłuż rzeki, teren był, jak w książce - nieco trudny 🙂
Schody obok skały, gdzie łańcuch był umieszczony poniżej pasa dla osoby dorosłej, były już trudniejsze. Gdyby łańcuch był wyższy, dorosły przechodziłby z rozeznaniem, dlatego podczas przekraczania musi być zwrócony twarzą do skały i poruszać się powoli. Ale to nic, z czym nie poradziłby sobie nawet lekki turysta.
Trasa była urozmaicona, sporadyczne podjazdy nad rzekę przeplatane były przeprawami przez las nad rzeką.
Ciekawe dziury w skale wzdłuż rzeki. A na drugim zdjęciu? Zatrzymaliśmy się na chwilę nad rzeką i nagle poczułem dreszcz i usłyszałem pukanie - dzięcioł pracował na drzewie 🙂 Próbowałem go złapać, ale był wyrzutkiem, trochę wysoko.
Skała nad rzeką, śmialiśmy się, jak powstały pomarańczowe plamy - czy naprawdę ktoś tam regularnie sika? 🙂
Po drodze wielokrotnie przejeżdżaliśmy przez różne mosty na drugą stronę. Ten most mógłby ładnie się kołysać. Była też dość wysoka, ale widok w dół rzeki jej nie uchwycił, więc spróbowałam zrobić zdjęcie mojej stopy 🙂
Naszym celem był Letanovský Mlyn. Nie światowej sławy osada cygańska, ale miejsce, według którego ta osada nosi swoją nazwę. Należy dodać, że ta trasa, w przeciwieństwie do tej, o której pisałem ostatnim razem, nie prowadzi już przez osadę :-). Wracając do młyna Letanovskiego: w tym miejscu, w sercu Słowackiego Raju, do mniej więcej połowy ubiegłego wieku znajdował się prawdziwy młyn wraz z kilkoma innymi budynkami, w pobliżu których znajdował się również Most Kartuzów, z XV wiek. (Tak, klasztor kartuzów lub jego ruiny znajdują się w klasztorze, do którego prowadziła ostatnia wycieczka). Jednak, jak to zwykle w czasie wojny, również i ten most został zniszczony. Obecnie jest jednak odnawiany i można go znaleźć w pobliżu Letanovský Mlyn.
Pogoda nam się nie poszczęściła, a ponieważ dużo padało, nie mamy żadnych zdjęć z końca trasy. Wszystko było ukryte pod płaszczem przeciwdeszczowym. To prawda, kto by na końcu trasy spodziewał się czegoś rewolucyjnego, prawdopodobnie byłby rozczarowany. W naszym przypadku był to bufet pełen turystów – zrekonstruowany młyn Letanovský, w którym można coś zjeść lub wypić i kontynuować.
Te zdjęcia są już z naszej drogi powrotnej. Jak wspomniałem, nasza podróż była okrężna, nie wracaliśmy tą samą trasą za niebieskim znakiem, tylko żółtym. Chociaż nie poszliśmy tak ładną trasą w kierunku Letanowskiego młyna, to nie można powiedzieć, że była nieciekawa. Zwróćcie jednak uwagę na tablicę, której zrobiliśmy zdjęcie. Kto by pomyślał, że tablice zaznaczone na żółto i skierowane mniej więcej w tę samą stronę, rozejdą się w różnych kierunkach, co? Tak właśnie było w naszym przypadku. Nie zauważyliśmy skrętu w lewo, który miał prowadzić w naszą stronę (naprawdę nie był zbyt dobrze oznaczony) i ruszyliśmy w stronę Čingova. Wspięliśmy się więc na całkiem przyzwoitą górę, gdzie okazało się, że jedziemy w przeciwnym kierunku. Musieliśmy więc znowu zejść w dół, do tej tablicy i drugiej żółtej strzałki, która dla odmiany skierowała nas na inną górkę, jak zwykle znowu w górę 🙂 Tym samym wydłużyliśmy naszą trasę o ponad godzinę :-).
Droga powrotna na żółto również dawała takie perspektywy. Budynek poniżej to młyn Letanovský.
Droga prowadziła dalej przez rzekę Hornad do Podleska. Muszę powiedzieć, że atrakcyjniejsza trasa zdecydowanie podąża za niebieskim znakiem. Również znakowanie w Słowackim Raju jest dość surowe. Jeśli według mapy podróż miała nam zająć 3 i 1/2 godziny, to w rzeczywistości było to ponad cztery godziny, no i oczywiście nie liczę na objazd :-). Dlatego planując wycieczki po Słowackim Raju, na początku należy być skromniejszymi, nie wiem o ile planowana trasa miałaby się wydłużyć z ośmiu godzin.